W tłumaczeniu niezbędny jest kontekst. Wydaje się to oczywiste, ale praktyka często okazuje się zgoła odmienna. Czasem klienci oczekują, że samo przysłanie materiału źródłowego, który trzeba przełożyć na język docelowy, powinno być wystarczające dla tłumacza. W tym krótkim tekście spróbuję wyjaśnić, dlaczego tak nie jest.

Wieloznaczność

Język jest tworem żywym, wielowymiarowym, a co za tym idzie, te same wyrazy mogą mieć kompletnie inne znaczenia w różnych kontekstach. Czy jeśli spotkacie w języku polskim pozbawione jakiegokolwiek kontekstu słowo „zamek”, to będziecie wiedzieć, czy chodzi o budowlę, czy raczej o mechanizm zamykania drzwi? Wątpliwe. Podobnie „łyżka” może służyć do jedzenia albo być częścią koparki. „Klucz” to zarówno element otwierający zamek, jak i narzędzie do śrub, a czasem po prostu ciąg cyfr. W języku polskim takich par (czy grup) jest relatywnie niewiele, natomiast w angielskim pojawiają się nagminnie, a różnice w znaczeniach mogą być bardzo rozstrzelone. Żeby to spróbować zobrazować, wystarczy przytoczyć choćby angielski rzeczownik „bar”, dla którego słownik PWN podaje 59 (sic!) tłumaczeń, a i tak kilku brakuje. Jeśli tłumacz pozbawiony jest jakiegokolwiek kontekstu, który pomógłby mu ustalić, do czego dane słowo odnosi się w konkretnym tekście, jego szansa na trafienie wynosi 1:59. Nie za dużo.

Różnice gramatyczne

Często zdarza się, że klienci są przekonani, że mając do przetłumaczenia np. interfejs użytkownika jakiejś aplikacji czy systemu, tłumacz nie potrzebuje do niego dostępu. Przecież całą treść widzi w dokumencie źródłowym. Cóż, nic bardziej mylnego. O ile w języku polskim mnogość form gramatycznych jednego słowa pozwala w większości przypadków zorientować się w intencjach piszącego, tak w języku angielskim już tak nie jest. Jedna forma słowa, np. „Accepted”, może w różnych kontekstach wymagać zupełnie różnych tłumaczeń, takich jak „Zaakceptowany” (-na, -ne, -ni), „Zaakceptowano” czy „Zaakceptowałem” (-am, -łyśmy, -liśmy). Do tego dochodzą takie rzeczy jak przypadki gramatyczne (które w języku angielskim, w odróżnieniu od polskiego, nie wpływają na formę słowa, z wyjątkiem dopełniacza saksońskiego), liczba czy rodzaj („zaakceptowałem”, „zaakceptowałam”, „zaakceptowaliśmy”, „zaakceptowano”, „zaakceptowany”, „zaakceptowanego”, „zaakceptowanej”) – bez kontekstu nie dowiemy się tego z tekstu źródłowego, który składa się wyłącznie z pojedynczych słów, ponieważ wszystkie te formy w języku angielskim będą wyglądać dokładnie tak samo. 

Co więcej, w języku angielskim bardzo często możemy spotkać się z sytuacją, w której i rzeczownik, i czasownik (a czasem przymiotnik) mają dokładnie tę samą formę (zwykle różniącą się wymową, ale tego nie jesteśmy w stanie ustalić, mając do czynienia z tekstem). A zatem słowa „Kopiuj” i „Kopia” po angielsku będą wyglądały tak samo – „Copy”. Słowo „separate” może oznaczać „oddzielny” (-na, -ne, -ni), „oddzielać” albo tryb rozkazujący „oddziel” (-cie). Dlatego aby mieć pewność, że tłumaczenie będzie zgodne ze znaczeniem i intencją oryginału, niezbędne jest zapewnienie tłumaczowi kontekstu wyjaśniającego, czy dane słowo jest rzeczownikiem, czasownikiem, przymiotnikiem, czy użyte jest w liczbie pojedynczej czy mnogiej, w rodzaju męskim, żeńskim czy nijakim itp.

Kwestie pozornie „oczywiste”

Na co dzień używamy zwrotów, co do których nie mamy pojęcia, że mogą być utrapieniem, a czasem nawet ślepą uliczką dla tłumaczy. Pracujesz w branży farmaceutycznej i używasz skrótu MCA? Zapewne dla Ciebie to oczywiste, że oznacza on Medicines Control Agency. Jeśli jesteś elektronikiem, to pewnie będzie to Multi-Channel Analyzer. Dostrzegasz pewien schemat? W słowniku skrótowców, który nie zawiera naturalnie wszystkich możliwych skrótów, a tylko te zgłoszone przez użytkowników, skrót MCA ma pięć stron, czyli ok. 120 możliwych rozwinięć, z czego lwia część jest tak ogólna (jak np. Monopoly Control Authority czy Media Communications Association), że może pojawić się niemal w każdym kontekście. I skąd tłumacz może wiedzieć, do czego ten skrót odnosi się w Twoich materiałach? Nie może. Musi albo zgadywać, albo zostawić dany skrót w oryginale (co może być zrozumiałe dla Ciebie, ale dla Twoich klientów już niekoniecznie). Jeśli zatem wiesz, że podobne skróty pojawiają się często w tekście, którego tłumaczenie zlecasz, wyjaśnij je w instrukcjach do projektu. Dzięki temu unikniesz błędnych tłumaczeń, osoba pracująca nad tłumaczeniem nie spędzi godzin na ich wyszukiwaniu i domyślaniu się, do czego mogą się odnosić, a dzięki temu gotowe tłumaczenie dotrze do Ciebie szybciej i będzie lepszej jakości.

Z racji tego, że język polski i angielski pochodzą z różnych grup (odpowiednio grupy języków słowiańskich i germańskich), takich różnic jest naprawdę dużo. Odpowiednie zrozumienie tekstu źródłowego i użycie właściwej formy w tłumaczeniu zależy w olbrzymiej mierze od tego, jakim kontekstem dysponuje tłumacz. Bez dostępu do odpowiednich materiałów czy oprogramowania lub urządzenia, którego interfejs jest tłumaczony, zadanie to jest wielokrotnie bardziej wymagające i czasochłonne (a co za tym idzie, również droższe), a czasami nawet niemożliwe do wykonania. Dlatego zlecając tłumaczenie materiałów na jakiś język, warto zapoznać się (lub zapytać) choćby z podstawowymi kwestiami, które odróżniają go od języka źródłowego, co pozwoli na dostarczenie odpowiednich materiałów i informacji, a dzięki temu uzyskanie poprawnego tłumaczenia.

Facebook
Twitter
LinkedIn