„Korekta” to słowo-klucz, którego dziś większość osób spoza branży, w tym oczywiście klientów, używa w odniesieniu do całości działań nakierowanych na poprawę jakości tekstu. I robi to błędnie. W skrócie – przygotowanie finalnej wersji tekstu (po zakończeniu tłumaczenia) można podzielić na trzy* etapy: redakcję, korektę i adiustację. Czym się one różnią i o którą z tych usług chodzi Tobie? Postaram się to pokrótce wyjaśnić poniżej.

Słownik języka polskiego PWN definiuje redakcję tekstów jako „opracowanie tekstu pod względem merytorycznym i stylistycznym”, zaś korektę jako „nanoszenie poprawek na próbnych odbitkach drukarskich za pomocą znaków korektorskich”. Podobne objaśnienia znajdziemy w Wikipedii, według której redakcja to „opracowywanie tekstu poprzez nanoszenie poprawek stylistycznych, gramatycznych i innych”, zaś korekta to „oznaczenie błędów składu zecerskiego na odbitkach próbnych za pomocą znormalizowanych znaków korektorskich”. Oczywiście odwołania do odbitek czy składu zecerskiego dziś nie mają już najczęściej racji bytu, ale ogólne znaczenie definicji pozwala namierzyć różnice pomiędzy tymi dwoma procesami. Z kolei adiustację określa się jako „przygotowanie tekstu do druku pod względem technicznym i graficznym”. W jej skład wchodzi dodanie na tekście (w postaci komentarzy lub przyjętych znaków) ważnych informacji z punktu widzenia składu i łamania tekstu. Informacje te mogą dotyczyć takich kwestii jak formatowanie (tytuł, podtytuł, stopień podległości poszczególnych sekcji, śródtytuły, przypisy dolne czy końcowe, tabele, rysunki, wykresy, ich opisy i miejsce w tekście, informacje dotyczące czcionki, kursywy i pogrubień itp.), estetyka druku, wygląd kolumn, błędy techniczne i typograficzne oraz sposób ich poprawy. Czasem w firmach wyspecjalizowanych w publikacji tekstów używa się też określeń „pierwsze czytanie”, „drugie czytanie” i „trzecie czytanie”, odnosząc się odpowiednio do redakcji, korekty i adiustacji tekstu.

Zatem najprościej rzecz ujmując, redakcja tekstu to najszerszy objętościowo proces, który zawiera w sobie korektę (czyli sprawdzenie tekstu pod kątem błędów językowych – ortograficznych, interpunkcyjnych, fleksyjnych, składniowych, leksykalnych czy stylistycznych), a także obejmujący weryfikację poprawności merytorycznej (sprawdzenie źródeł i nazw) oraz normatywnej (np. właściwy układ treści przypisów). Dodatkowo zadaniem redakcji jest zapewnienie komunikatywności przekazu, czyli spójności pod względem stylistycznym, logicznym oraz kompozycyjnym. Jak zatem widać, praca redaktora jest o wiele bardziej wymagająca w porównaniu z korektorem, gdyż musi on posiadać nie tylko znajomość zasad i reguł językowych, ale również pewien zasób wiedzy oraz doświadczenia z dziedziny, której dotyczy redagowany tekst. Korekta, mimo iż jest już częścią redakcji, pozwala dodatkowo upewnić się, że tekst jest całkowicie wolny od błędów językowych i przygotowany pod tym kątem do publikacji, a korektor musi być specjalistą do spraw języka, natomiast niekoniecznie musi znać się na zagadnieniach merytorycznych, o których traktuje tekst, nad którym pracuje. Natomiast adiustacja tekstu (po angielsku zwana najczęściej „post-DTP”), wykonywana po składzie publikacji, ma za zadanie wyeliminować również błędy typograficzne.

Na którą zatem się zdecydować? Czy można poświęcić jedną na rzecz drugiej? Cóż, i tak, i nie. Wszystko zależy od uzgodnień z wykonawcą zadań z zakresu weryfikacji tekstu. Jak wcześniej wspomniałem, redakcja jest najszerszym i najbardziej wymagającym procesem (a zatem również najdroższym i najbardziej czasochłonnym), więc po przekazaniu do niej tekstu powinien on być w miarę możliwości wolny od błędów językowych oraz merytorycznych i logicznych. Na samą korektę mogą decydować się autorzy tekstów wysoce specjalistycznych, którzy są pewni ich poprawności pod względem rzeczowym, a brakuje im pewności co do tego, czy dany tekst jest poprawnie i płynnie napisany. Wówczas można zlecić wykonanie wyłącznie korekty, pomijając w niej kwestie merytoryczne, za które w całości odpowiada autor. Jest to częsty wybór w przypadku tekstów z dziedzin niszowych lub wymagających zaawansowanej wiedzy specjalistycznej, co do których można zakładać, że trudno będzie znaleźć redaktora z poziomem wiedzy porównywalnym temu, którym dysponuje autor tekstu. Natomiast jeśli oczekujesz, że otrzymasz plik wynikowy, który będzie można przesłać do wydawnictwa czy bezpośrednio opublikować w internecie bez poświęcania mu dodatkowego czasu, warto wyraźnie zaznaczyć, że oprócz redakcji czy korekty chcesz również zamówić usługę adiustacji.

Oczywiście nikt rozsądny nie będzie oczekiwał, że klienci będą uczyć się niuansów różniących poszczególne procesy. Oni chcą mieć tekst, który będzie odpowiednio zweryfikowany. Z drugiej strony zamawiając niewłaściwą usługę, możesz się zdziwić, że nie obejmuje ona zakresu, na który liczyłeś. Dlatego warto wyjaśnić i przyswoić sobie te różnice, aby uniknąć ewentualnych nieporozumień czy działań na ostatnią chwilę pod dodatkową presją terminów.

*W praktyce w zdecydowanej większości firm czy agencji tłumaczeniowych rzadko zdarza się natrafić na oddzielną usługę adiustacji. Najczęściej nie wchodzi ona w skład oferowanych usług, a co za tym idzie, teksty po korekcie mogą wymagać dodatkowej pracy z zakresu składu i łamania w przypadku publikacji idących do druku.

Facebook
Twitter
LinkedIn