Nic nie stanowi chyba większego wyzwania dla tłumacza języka angielskiego niż próba przetłumaczenia tekstu napisanego po angielsku przez osobę, która – mówiąc delikatnie – nie za dobrze zna ten język. Bardzo dobrym przykładem jest tzw. Chinglish.
Chinglish to język angielski zniekształcony pod wpływem języka chińskiego. Po wyszukaniu hasła „Chinglish” w Google znajdziemy całą masę zabawnych przykładów tego zjawiska. Należy tutaj zaznaczyć, że oprócz Chinglishu istnieją też inne, podobnie zniekształcone formy języka angielskiego, np. japoński Engrish. Zasada jest jednak zawsze taka sama: są to niepoprawne gramatycznie, często niemające żadnego sensu, nieporadne tłumaczenia z języka azjatyckiego na język angielski.
Skąd bierze się Chinglish? Tak naprawdę: głównie z cięcia kosztów. Po co wynajmować wykwalifikowanego tłumacza z języka chińskiego na język angielski, który na pewno zażąda odpowiedniego wynagrodzenia za swoją pracę, skoro można po prostu wrzucić chiński tekst do automatycznego tłumacza i załatwić sprawę jednym kliknięciem myszy? Można też po prostu zlecić to zadanie komuś z firmy, kto twierdzi, że „nieźle” zna angielski. Tak właśnie powstają chinglishowe „kwiatki” typu „Water depth hazard, do not water” oraz inne hasła, które rozbawią, zaskoczą lub wprawią w zakłopotanie każdą osobę, która zna język angielski w stopniu przynajmniej dobrym. Niestety takie podejście na zasadzie „taniego tłumaczenia” wygląda w Chinach na dominujące. Ostatnio przejrzałem mnóstwo stron internetowych rozmaitych chińskich firm zajmujących się elektroniką i oświetleniem. Poziom angielskiego tłumaczenia niemal wszystkich tych stron był zatrważająco niski: wszechobecne literówki, błędne tłumaczenia najprostszych zwrotów, zmasakrowana gramatyka. Czasami kompletnie nie dało się zrozumieć, co autor miał na myśli.
Z uwagi na swoją specyfikę Chinglish stanowi ogromne wyzwanie dla tłumaczy. Zetknięcie się z tak zniekształconym i najeżonym błędami tekstem może być szokujące, szczególnie dla osób znających doskonale język angielski.
Tłumaczenie Chinglishu jest o wiele bardziej wymagające niż tłumaczenie poprawnie napisanego tekstu w języku angielskim z jednego prostego powodu: tłumacz musi tak naprawdę wykonać dwa razy więcej pracy. Najpierw trzeba domyślić się, co tak naprawdę chciał napisać autor tekstu, a następnie poprawić to nieporadne tłumaczenie na poprawny angielski. Dopiero wtedy można przystąpić do tłumaczenia na język polski.
Oto niektóre przykłady Chinglishu, z jakimi sam miałem dotychczas do czynienia:
– „Being backup, please to waiting”
– „The light indicating becomes on”
– „It is easy to aging, damage or burn down”
Powyższe przykłady są zabawne, ale można jakoś zrozumieć ich znaczenie. Wymaga to niekiedy dłuższego zastanowienia lub spojrzenia na sprawę w kontekście tematyki całego zlecenia.
Sprawa jest o wiele trudniejsza, gdy mamy do czynienia z Chinglishem, który jest kompletnie niezrozumiały, i nie pomaga nam nawet kontekst tłumaczonego tekstu. Zdarzają się przypadki po prostu zupełnie błędnie przetłumaczonego tekstu źródłowego z kompletnie przeinaczonym pierwotnym znaczeniem. Trafiałem nawet na fragmenty, które ktoś przetłumaczył gorzej niż Google Translate.
Największe wyzwanie tłumacza mierzącego się z Chinglishem to niewątpliwie konieczność zgadywania. W odróżnieniu od normalnych, poprawnie napisanych tekstów, Chinglish wymaga często zastosowania intuicji i kierowania się własnym przeczuciem. W każdym innym przypadku byłoby to zachowanie niedopuszczalne, ponieważ należy sprawdzać, a nie zgadywać. Niestety podczas tłumaczenia tekstów napisanych Chinglishem możemy po prostu nie mieć innego wyjścia. Bywa to niekiedy dość frustrujące. Konieczność zastosowania metody „my best guess” pojawia się wtedy, gdy klient nie może udzielić odpowiedzi na nasze pytanie o prawdziwe, „docelowe” znaczenie danego fragmentu, które zostało utracone podczas tłumaczenia na angielski.
W wyjątkowo trudnych przypadkach najlepszym rozwiązaniem jest konsultacja z sinologiem lub nawet samo zajrzenie do słownika chińsko-angielskiego. To szczególnie dobre rozwiązanie wtedy, gdy dysponujemy chińskim tekstem źródłowym. Jeśli jednak dostaliśmy do tłumaczenia sam Chinglish, a tak niestety bywa najczęściej, z pomocą może nam przyjść własna intuicja, logiczne podejście i wyczucie języka.
Dobrym pomysłem jest też wpisanie dziwnego, niepasującego wyrazu do słownika synonimów oraz wyrazów bliskoznacznych – często jest tak, że chiński tłumacz (albo Google Translate) wybiera słowo niepasujące do danego kontekstu.
Warto również pamiętać, że gramatyka języka chińskiego jest bardzo prosta – można ją wręcz nazwać szczątkową. Nie istnieje w nim pojęcie odmiany przez czasy. Nie odmienia się rzeczowników przez przypadki. Nie ma nawet prawie wcale liczby mnogiej! Wyrazy nie zmieniają swojej formy. Wszystko to sprawia, że tłumaczenie na język angielski (oraz właściwie na wszystkie inne języki) jest dla Chińczyków trudne i bardzo często wychodzi im to nieporadnie.
Podczas tłumaczenia tekstu napisanego Chinglishem dobrze jest pamiętać o następujących rzeczach:
1. Czasy są zazwyczaj dobierane losowo i kompletnie nielogicznie. To, że w danym segmencie mamy present continuous, wcale nie musi oznaczać, że faktycznie o ten czas chodziło autorowi. Jeśli czas kompletnie nie pasuje, należy zmienić go na poprawny w tłumaczeniu.
2. Liczba pojedyncza i liczba mnoga są używane zamiennie. Niestety. Przykład: wyraz „device” może oznaczać jedno urządzenie, dwa urządzenia albo wszystkie urządzenia na świecie. Czasami ciężko to wyczuć. Trzeba kierować się kontekstem i własną intuicją.
3. Literówki zdarzają się naprawdę często. Czasami nie są to dosłownie „literówki”, czyli błędy wynikające z nietrafienia w odpowiedni klawisz, ale po prostu pomylenie podobnie wyglądających wyrazów. Przykład: „lamb” zamiast „lamp”. Jeśli coś kompletnie nie ma sensu, dobrze jest poszukać wyrazu, który może być właśnie taką specyficzną, „chińską” literówką.
Powyższe proste zasady na pewno pomogą zmierzyć się z tymi specyficznymi, wymagającymi zadaniami.